Dlaczego zdecydowałem się na wstąpienie do PTI.

Po skończeniu studiów, trochę z przypadku, jak to się często zdarza zatrudniłem się jako asystent w Instytucie Maszyn Matematycznych w Warszawie. Etat naukowy, biały fartuch, głowa pełna pomysłów jak wykorzystywać komputery biurowe (była wówczas taka kategoria) i jak uniwersalizować ich oprogramowanie. Pomysł na prace doktorską.

Pierwszym moim dyrektorem był prof. Władysław Turski – już wówczas człowiek legenda informatyki. Zrobił na mnie wielkie wrażenie zarówno swoją wiedzą jak i przystępnością a także zwyczajną kulturą osobistą. To dla mnie zawsze miało wielkie znaczenie. Po kilku latach moja droga zawodowa oddaliła mnie do profesora jednak śledziłem jego działalność. W roku 1981, trochę za późno, dowiedziałem się o powołaniu Polskiego Towarzystwa Informatycznego na którego czele stanął właśnie profesor Turski. Jego członkami stało się wielu moich kolegów z pracy w IMM, ja w tym czasie przechodziłem już do biznesu prywatnego.

Po kolejnych kilku zakrętach w życiu zawodowym, także trochę z przypadku, zacząłem pracować w instytucji administracji publicznej budując od zera informatykę w jednym z najważniejszych ministerstw. Poszukując dobrych rad i przykładów zacząłem nawiązywać kontakty z coraz to większą grupą informatyków. Zdecydowana ich większość była członkami Polskiego Towarzystwa Informatycznego, organizacji którą zawsze dobrze kojarzyłem z profesorem Turskim. Byłem pod wrażeniem pierwszych dwóch Kongresów Informatyki Polskiej uznając wnioski jakie wypracowały jako własne. Utożsamiałem się z moim środowiskiem zawodowym. Uznałem, że warto aktywizować się w jego imieniu szczególnie, że będąc już dyrektorem odpowiedzialnym za rozwój informatyki we wspomnianym już ministerstwie miałem gigantyczne problemy z zatrudnieniem wykwalifikowanych, nie mówiąc już o doświadczonych pracownikach. Będąc członkiem Rady Koordynacyjnej ds. Informatyzacji przy Premierze zaangażowałem się w opracowanie analizy sytuacji zatrudnieniowo-płacowej informatyków administracji publicznej. Jej celem było promowanie zawodu i wałczenie o jego pozycje i wynagrodzenia. Byłem współorganizatorem pierwszych Rządowych Forum Teleinformatyki w Legionowie. Spędziłem prawie 6 lat w Brukseli będąc w Przedstawicielstwie Polski przy UE odpowiedzialny za rozdział negocjacyjny „telekomunikacja oraz społeczeństwo informacyjne”. Z tamtego miejsca starałem się informować środowisko informatyków w kraju o niuansach wejścia do UE, potrzebach integracyjnych prawa oraz systemów. Nawiązałem wiele bardzo ciekawych kontaktów zarówno z PTI jak i PIIT.

Już jako odpowiedzialny za informatyzacje podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Informatyzacji, w pełnym poczuciu odpowiedzialności za środowisko polskich informatyków, szczególnie w tworzącym się małym biznesie informatycznym, spowodowałem zawetowanie i imieniu Polski przyjętej już wcześniej dyrektywy o patentowaniu oprogramowania. Po zakończeniu pracy w MNiI wstąpiłem do PTI. Co mną powodowało? Bez wątpienia pamięć o profesorze Turskim. Poczucie jedności z moim środowiskiem zawodowym. Chęć działania na jego rzecz i wykorzystanie w tym moich doświadczeń oraz kontaktów. Sympatia, żeby nie powiedzieć miłość, do profesji informatycznej. Osiągnięte sukcesy zawodowe, które towarzyszyły mojej pracy niemal od początku. Sukcesy te spowodowały, że gdzieś po drodze zgubiłem doktorat i zazdroszczę teraz Tomkowi Kulisiewiczowi, ze do niego dopłynął. Pracowałem z przyjemnością i dla przyjemności.

Mój pierwszy ważniejszy kontakt z PTI był jednak kiepski. Zgłosiłem się do konkursu na sekretarza generalnego i nim nie zostałem. Nie wiem co było tego powodem, może mój apel o jedność i tożsamość zawodową był nieprzekonywujący, może prezes obawiał się konkurencji? Ale dobrze się stało, bo później przygotowałem pierwszą w Polsce strategie rozwoju społeczeństwa informacyjnego, byłem odpowiedzialny za jeden z komponentów systemu informacyjnego Schengen, poprowadziłem duży projekt na rzecz podnoszenia kwalifikacji zawodowych kadry IT administracji, powołałem pierwszą radę dyrektorów informatyki urzędów centralnych, zorganizowałem studia podyplomowe dla informatyków, przez 6 lat pełniłem funkcję Lidera Cyfryzacji w Polsce. Na walnym zgromadzeniu PTI zaufała mi większość delegatów.